Znasz to uczucie, gdy wchodzisz do księgarni, chłoniesz zapach
nowych książek i spoglądasz na kolejne kuszące tytuły? Ja potrafiłam spędzić w
księgarni pół dnia, na przemian głaszcząc i wertując różne publikacje. Często z
żalem odkładałam naprawdę ciekawą książkę… lub nie odkładałam, głowiąc się
później dlaczego te moje fundusze tak szybko topnieją.
... ponieważ książki zawsze udaje
się zgromadzić. Kupujemy, pożyczamy od znajomych, dostajemy na urodziny itd. Chyba
każdy z nas ma na półce książkę, którą
bardzo chciałby przeczytać, ale wciąż ma dużo ważniejszych spraw do zrobienia. Pojawia
się więc pytanie:
Jak
czytać więcej książek?
Jakiś czas temu
złapałam się na tym, że moja szafka
nocna wręcz ugina się od ciekawych, naprawdę fascynujących książek, które
tylko czekają żeby do nich zajrzeć. Tylko jak to zrobić, skoro lista rzeczy do zrobienia pęka w szwach? Dzień mijał za
dniem, a moje książki zamiast cieszyć zamieniały się w pulsujący wyrzut sumienia. Jak do tego doszło? Przecież czytanie
książek to od zawsze bardzo ważna część mojego życia. Zdałam sobie sprawę, że tęsknię za nimi i chcę ponownie zaprosić je
do swojej codzienności :)
Czas
na czytanie książek
Myślę, że dzisiejszy
świat trochę przeszkadza w czytaniu. Jesteśmy bombardowani facebookami na których toczy się
prawdziwe życie, konkursami na idealną mamę - idealną gospodynię - i idealną żonę, serialami które wszyscy oglądają,
szefami którzy uważają że doba jest z gumy i tak dalej. Mój
świat też mi trochę przeszkadza, ale znalazłam sposób jak sobie z tym poradzić:
1. Kwadrans
dla książki
Ta metoda szczególnie sprawdza
się w dniach, gdy jestem najbardziej
zapracowana. Wtedy postanawiam
sobie, że będę czytać tylko przez 15 minut dziennie – najczęściej wieczorem. Dzięki
temu nawet w dniach, gdy jestem bardzo zajęta – mam poczucie, że wciąż posuwam się do przodu.
2.
Skorzystaj z technik szybkiego czytania
Mój mąż wpadł ostatnio na
genialny pomysł – postanowił znaleźć i zapoznać się z technikami szybkiego
czytania. Znalazł, a ja razem z nim testuję i tak zastanawiam się dlaczego sama nie wpadłam na to wcześniej. Aplikacja
nazywa się Power Reader i daje naprawdę obiecujące efekty.
3.Wybieraj
świadomie
Sposób spędzania czasu to efekt naszej decyzji. To
my wybieramy jak spędzimy najbliższą godzinę. Obejrzę film? Porozmawiam przez
telefon z przyjaciółką? Sprawdzę co słychać na moim fanpage’u? Nadrobię zaległości
pracowe? Często bywa tak, że zasoby wolnego czasu mamy mocno ograniczone i
jeżeli spędzimy godzinę przez telewizorem, to później musimy już zająć się np. przygotowywaniem
kolacji.
Spójrzmy więc na tę godzinę jak na coś bardzo cennego i wyjątkowego.
Jeżeli zdecydujesz, że ten film jest dla Ciebie ważny – obejrzyj go i delektuj
się nim. Jeżeli chcesz porozmawiać z przyjaciółką, niech ta rozmowa niesie ze
sobą mnóstwo pozytywnej energii. Jeżeli jednak czujesz, że tamte sprawy nie
przyniosą Ci satysfakcji – postaraj się wybrać książkę.
4.
Noś ze sobą książkę
W moim przypadku jest to czytnik. Przyznaję, że wciąż
trudno mi przyzwyczaić się do myśli, że moja książka jest elektroniczna… no ale cóż, ma naprawdę sporo zalet. Przede
wszystkim czytnik jest lekki i naprawdę mogę mieć go zawsze przy sobie, także w
podróży. Całkiem sporo książek przeczytałam korzystając z bardzo prozaicznych
sytuacji: kolejka na poczcie, jazda autobusem, czekanie na koleżankę która
utknęła w korku itd.
5.
Dostosuj książkę do sytuacji
Oczywiście często mamy
w swoich zbiorach książki, które niekoniecznie chcielibyśmy czytać w głośnym
autobusie, ściśnięci pomiędzy zniecierpliwionymi pasażerami. Dlatego przyjęłam zasadę czytania co najmniej dwóch
książek naraz. Pierwsza jest lekka i odprężająca, mogę ją czytać w każdej
sytuacji. Druga poważniejsza, związana np.
z samorozwojem – dla niej staram się wygospodarować przynajmniej 30 minut
dziennie, najczęściej przy biurku.
A jakie są Wasze sposoby na znajdowanie czasu tam, gdzie go brakuje?